>>  26 kwietnia

1986 - Wybuch w elektrowni atomowej w Czarnobylu

Wybuchł czwarty reaktor elektrowni atomowej w Czarnobylu, na Ukrainie. W Białymstoku i w całym województwie białostockim panowała w tym czasie piękna słoneczna pogoda, temperatura w dzień wahała się w granicach 21º C – 23º C, nocy 9º C -11º C. Wiał rzadko występujący południowo – wschodni wiatr, który skierował chmurę radioaktywnego pyłu nad północno – wschodnią Polskę. Do granic województwa białostockiego dotarła ona po północy 27 kwietnia. Wiosna zaskoczyła wszystkich wspaniałą aurą. Ludzie wylegli z domów na świeże powietrze.

Wieści o katastrofie dotarły do Białegostoku o godzinie 18 dzięki komunikatowi polskiego programu brytyjskiego radia BBC. Informacje zasłyszane w radio były przekazywane sąsiadom i w błyskawicznym tempie obiegły miasto. Następnego ranka telewizja podała oficjalną informację, że nad Polską pojawił się co prawda radioaktywny obłok jodu, ale znajdował się on wysoko i w zasadzie to tylko w powietrzu jod był radioaktywny. Podkreślano, że jego wartości szybko spadały. Była to oczywista nieprawda. Ludzie nie wiedzieli dokładnie, co się stało. W oficjalne informacje władz nikt nie wierzył, szczególnie że katastrofa wydarzyła się na terytorium Związku Radzieckiego.

Od 29 kwietnia wieczorem w przychodniach i terenowych ośrodkach zdrowia nastąpiło zapobiegawcze podawanie płynu Lugola (płyn ten nazywany radziecką koka-kolą stanowił wodny roztwór jodku potasu i pierwiastkowego jodu i miał chronić przed wchłanianiem przez organizmy radioaktywnego jodu). Płyn ten miał być podawany również w szkołach i przedszkolach. Ogłoszono także, iż płyn Lugola nie będzie podawany osobom dorosłym, gdyż nie było podstaw, aby ktokolwiek odczuwał skutki promieniowania. Specjaliści tłumaczyli, że jeśli ktoś się źle czuł w tym czasie, to albo uległ hipochondrii i uznawał się za chorego, albo miał inną chorobę, z którą powinien udać się do lekarza. Przez cała noc z 29 na 30 kwietnia pracowały przychodnie m. in. W Białymstoku, Bielsku Podlaskim, Łapach, Hajnówce, Sokółce i w wielu innych miejscowościach. W ciągu dwóch dni płyn podano około 180 tys. dzieci i młodzieży. Nikt jednak nie sporządził statystyki ilu dorosłych mieszkańców województwa „zdobyło” i spożyło płyn Lugola. Radio Białystok od rana 30 kwietnia emitowało komunikaty o stacji w województwie, udzielano także wskazówek jak się zachować w tym czasie.

W raporcie złożonym przez Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej do Komitetu Centralnego PZPR w Warszawie można znaleźć informacje, iż spokojny przedświąteczny 1 majowy nastrój został zakłócony sytuacją po awarii elektrowni jądrowej na Ukrainie. Mieszkańcy województwa byli zaniepokojeni i od północy wielu z nich wraz z dziećmi w panice zaczęło ustawiać się przed przychodniami i aptekami (nie wiadomo było, kto ma go brać, a kto nie), aby zdobyć płyn Lugola.

Z aptek zaczęła znikać jodyna. Mleka w proszku i masła zabrakło w sklepach tuż po tym, kiedy w telewizji pojawiły się pierwsze niepokojące informacje. Ministerstwo Handlu Wewnętrznego i Usług wydało polecenie, aby sklepy sprzedawały mleko dla niemowląt na zasadzie jedno opakowanie do jednych rąk. Zakazano sprzedaży lodów. Apelowano do mieszkańców, aby ograniczyli spożycie sałaty, szpinaku, szczawiu, szczypiorku, pietruszki, kopru, młodego rabarbaru, rzodkiewek, a dzieciom podawali tylko mleko w proszku.

Władze prowadziły jednak celową politykę dezinformacyjną, sugerującą niewielką skalę skażenia. Nie zamknięto szkół, zachęcano do licznego udziału w pierwszomajowych pochodach. W województwie białostockim odbyły się łącznie 23 pochody oraz 8 wieców. Wedle oficjalnych danych w pochodach uczestniczyło około 122 tys. osób, w wiecach 15 tys., obserwowało pochody około 26 tys. osób. W Białymstoku w pochodzie udział wzięło około 55 tys. uczestników, w Hajnówce zaś 15 tys. Tylko rolnicy nie uczestniczyli w pochodach, gdyż masowo pracowali na swych polach. Po zakończeniu pochodów mieszkańcy województwa spotkali się na robotniczych majówkach. Włodzimierz Kołodziejuk - i sekretarz Kw PZPR w Białymstoku w raporcie przesłanym do KC w Warszawie, informował, iż opozycja nie zorganizowała kontrmanifestacji, a ludzie coraz mniej dyskutowali o awarii w Czarnobylu.

6 maja 1986 r. W „Gazecie Współczesnej” pojawiła się informacja, iż radioaktywność w województwie białostockim, łomżyńskim i suwalskim powróciła do normy i nastąpił proces samooczyszczenia z niebezpiecznych substancji. Nadal jednak była skażona trawa, więc zalecano, aby krowy nadal zatrzymać w oborach. Także gleba i piasek w piaskownicach były skażone, więc dzieci nie mogły lepić swoich ulubionych „babek”. Władze lansowały opinię, że człowiek przez cale życie ulega napromieniowaniu (chociażby prześwietlenie płuc), a mimo to nie choruje i udaje mu się jakoś przeżyć.

Mimo tych uspokajających komunikatów ludzie nadal nie dowierzali władzy. Co jakiś czas szła fama, że promieniowanie wzrosło i może być niebezpieczne dla zdrowia. W autobusach, na spotkaniach towarzyskich, w miejscach pracy opowiadano sobie o wypryskach, łysieniu, metalicznym smaku w ustach. Pacjentów, którzy zgłaszali się do przychodni, lekarze uspokajali, iż są to zwykłe skutki promieniowania ultrafioletowego spowodowanego ładną, słoneczną pogodą. Aktyw partyjny był przekonany, iż propaganda zachodnia zbyt mocno wyolbrzymiała skutki wybuchu w Czarnobylu, aby wywołać nieprzyjazne nastawienie do Związku Radzieckiego. Postulowano o audycje telewizyjne na ten temat. Jednak gdy w kilku miejscowościach województwa białostockiego spadł żółty deszcz, zaniepokojeni mieszkańcy dzwonili do Instytutu Meteorologii w Białymstoku z tymi informacjami i pytali co się dzieje w przyrodzie, czy anomalie zostały spowodowane promieniowaniem radioaktywnym. Odpowiadano im, iż tego typu opady atmosferyczne spowodowane były zanieczyszczeniem powietrza siarką lub wiosennym pyleniem roślin.

Katastrofa w Czarnobylu głęboko zapadła w pamięci społeczeństwa Białostocczyzny. Przez długie lata ludzie bali się zbierać podgrzybków, w które obfitowały tutejsze lasy. Badania wykazały, że skażenie radioaktywne promieniotwórczym cezem tych grzybów było wysokie, przekraczające dopuszczalne normy.

Informacje opisujące wydarzenia na Białostocczyźnie po wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu znajdują się w następujących zespole archiwalnym: Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Białymstoku, sygn. 819.

Marek Kietliński